poniedziałek, 31 grudnia 2012

Noworoczne postanowienia i życzenia

Koniec roku to tradycyjny czas podsumowań, ja jednak nie mam jeszcze za bardzo czego podsumowywać w kwestii blogowania. Ale mogę oficjalnie spisać swoje blogowo-urodowe postanowienia noworoczne (w końcu upublicznione słowo jest bardziej motywujące ;).

źródło

A więc w zbliżającym się roku planuję:

-w kwestii urodowej
1. Ostatecznie doprowadzić już cerę do porządku (a jestem na dobrej drodze, więc mam nadzieję, że się uda).
2. Zahamować wypadanie i zacząć zapuszczać włosy (teraz mają 4 cm).
3. Wyrobić sobie dobre nawyki pielęgnacyjne (stały, konkretny dzień dla konkretnego działania, np. maseczkowe niedziele).
4. Nauczyć się malować chociaż w najmniejszym stopniu (co tu więcej dodawać).
5. Zadziałać na cellulit i rozstępy.

-w kwestii blogowej
1. Abym przez cały rok miała tyle zapału do blogowania, co teraz ;).
2. Wreszcie opanować mój aparat fotograficzny i poradzić sobie z balansem bieli.
3. Zaprzyjaźnić się  z jakimś programem graficznym oprócz Painta.

autor: Rafa Irusta/Shutterstock.com

Z tego miejsca chciałabym również podziękować każdej z Was, że mnie odwiedzacie, że wspieracie, za każdy Wasz miły komentarz czy radę. I życzę Wam na Nowy Rok spełnienia marzeń i postanowień, zdrowia i samych sukcesów! No i szampańskiej zabawy ;).

Ania

niedziela, 30 grudnia 2012

Co zrobić z masłem shea

Witajcie!

Dzisiaj chciałam trochę napisać o jednym ze składników mojego rozdania, a mianowicie maśle shea (karite). Sama używam go od około miesiąca i mam już swoje patenty.

http://www.touroperator24.pl/artykul,6/

Czym jest masło shea?

Nazwa INCI: Butyrospermum Parkii (Shea) Fruit Butter 
 
Inne nazwy: masło shea, masło karite, masło galam, olej z masłosza


Pochodzenie: zachodnia i centralna Afryka (głównie Ghana). Jest to masło roślinne z drzewa masłosza, nie można go upraw­iać na plan­tac­jach, bowiem rośnie wyłącznie w dzikim, pier­wot­nym buszu, o specy­ficznym mikroklima­cie. Potrzebuje kilkunastu/kilkudziesięciu lat, by zacząć owocować.

Metoda otrzymywania: tradycyjne, ręczne zbieranie i wytłaczanie nasion owoców drzewa Shea z rodzaju Vitellaria paradoxa, tradycyjnie wykonywane tylko przez kobiety

Postać: twarde, ale topi się przy kontakcie ze skórą; w kolorze białym (gdy rafinowane) lub żółtym (gdy nierafinowane), konsystencja grudkowata


Zapach: wyraźny, lekko orzechowo - drzewny (dla masła nierafinowanego) lub bezzapachowy (dla masła rafinowanego)


Trwałość: około dwóch lat

Składniki: Zaw­iera kwasy tłuszczowe (oleinowy, stearynowy, palmitynowy i linolenowy), trójglicerydy, woski, alko­hole trójter­penowe, wit­a­miny E i F, prowit­a­m­inę wit­a­miny A, allan­toinę.
Charak­terysty­czną cechą masła kar­ité jest sto­sunkowo duża część niezmyd­lalnych trójglicery­dów. Tak duża niezmyd­lana część dzi­ała inten­sy­wnie pielę­gna­cyjnie na skórę, łatwo przenika przez skórę, pozwala skórze oddychać.
Obecne w nim kwasy tłuszczowe są niemal identyczne z kwasami tłuszczowymi znajdującymi się w warstwie rogowej naskórka. Dlatego masło karite jest doskonale tolerowane i wchłaniane przez skórę.

owoce masłosza, http://blog.patandrub.pl/tag/maslo-karite/

Zastosowania masła shea

Masło shea wykazuje się bardzo szerokim zastosowaniem w kosmetyce. Stosuje się je bezpośrednio na skórę, jak i jako składnik wielu kosmetyków. Jest to produkt uniwersalny stosowany zarówno do pielęgnacji ciała, twarzy, wrażliwych okolic oczu, włosów, jak i delikatnej skóry dzieci. 

Działanie masła shea

-jest cenione za brak własności alergizujących, dzięki czemu może być stosowane od pierwszych dni życia
-dzi­ała naw­ilża­jąco i natłuszcza­jąco na skórę, uelastycznia ją
-opóź­nia starze­nie się skóry i pow­stawanie zmarszczek, pobudzając metabolizm komórek
-powoduje pogru­bi­e­nie skóry poprzez wspo­ma­ganie mag­a­zynowa­nia wody przez komórki skóry
-działa delikatnie antyseptycznie i przeciwświądowo na różnego rodzaju rany i podrażnienia
-chroni skórę przed wysuszającym działaniem wiatru, mrozem czy promieni­ami słonecznymi
-jest nat­u­ral­nym fil­trem prze­ci­wsłonecznym o fak­torze 3–4
-allan­toina zawarta w maśle przyspiesza goje­nie się ran, podrażnień i stanów zapal­nych
-doskonałe przeciwko rozstępom ( polecane dla kobiet w ciąży i przy kuracjach odchudzających ) i w walce z cellulitem, zapobiegając utracie sprężystości skóry
-w Afryce sto­suje się tradycyjnie masło kar­ité w przy­pad­kach reumatyzmu, bóli mięśni i stawów.

http://www.krainamydelek.pl/p245,maslo-shea-karite.html

Sposoby stosowania

  • wsmarować w skórę ciała jak balsam (szczególnie dla skóry suchej, podrażnionej, atopowej, po opalaniu)
  • do masażu ciała, również w okresie ciąży, w celu uelastycznienia skóry i przeciwdziałaniu rozstępom (chyba do stosowania bardziej prewencyjnie niż na już utrwalone rozstępy)
  • jako nocna maseczka do pięt i dłoni (zostawia tłustą warstewkę, więc pod rękawiczki/skarpetki)
  • jako odżywka do skórek i paznokci - podgrzać masło, dodać np. soku z cytryny i zanurzać w tym palce
  • do smarowania miejsc spryskiwanych perfumami, by przedłużyć trwałość zapachu
  • na otarcia na piętach (łagodzi oraz tworzy warstewkę ochronną)
  • zamiast olejku do kąpieli (łyżkę masła rozpuścić np. pod strumieniem gorącej wody)
  • do pielęgnacji okolic oczu (choć tu może być problemem grudkowata konsystencja)
  • jako krem ochronny przed mrozem i wiatrem (raczej dla skóry mniej skłonnej do zapychania)
  • jako balsam dla spierzchniętych ust (dodatkowo pięknie nabłyszcza)
  • przed makijażem zastosować na powieki w celu utrwalenia cieni
  • na uszy przed wyjściem na mróz
  • w celu zdyscyplinowania brwi
  • podczas kataru ukoi podrażnioną skórę w okolicy nosa
  • można nałożyć na włosy przed myciem (zawarte w nim woski oraz retinol sprawiają, że będzie idealne do włosów łamliwych i suchych, nawilży i odbuduje strukturę włosa) 
  • do pielęgnacji psich łap zimą.

Moje doświadczenia

Od około miesiąca mam dwa opakowania masła shea- jedno rafinowane, a drugie nierafinowane. Jedno z nich wygrałam w konkursie u Prozerpine, a drugie dostałam od fundatora nagród do testowania (pisałam o tym tu), czyli sklepu z kosmetykami naturalnymi "Gaj Oliwny":


Przez ten czas ubyło mi może z 1/5 opakowania każdego z nich, a stosowałam je na wiele sposobów, więc wydajne jest bardzo. W Gaju masło rafinowane (klik) kosztuje 8,99zł za 100 g, a nierafinowane (klik) 14,99zł za 100g.


Masło jest w pełni organiczne, potwierdzone certyfikatem Soil Association oraz Fair Trade (sprawiedliwego handlu).

masło nierafinowane
masło rafinowane

Masło nierafinowane jest tłoczone na zimno i to wszystko. Masło rafinowane po wytłoczeniu na zimno jest poddawane procesowi filtracji (oczyszczania), które sprawia, że produkt staje się bezzapachowy oraz niealergizujący. Staje się także bardziej odporne na podgrzewanie, dlatego to zazwyczaj ono jest wykorzystywane w produkcji własnych kosmetyków. Ja stosuję oba naprzemiennie i nie widzę między nimi większych różnic w działaniu (za to widzę różnice w zapachu i konsystencji).

masło nierafinowane
masło rafinowane

Zapach masła nierafinowanego jest faktycznie dosyć specyficzny, ciężko go porównać do czego innego. Na początku mi się nie podobał, ale potem się przyzwyczaiłam (męczy mnie jedynie, gdy posmaruję nim całe ciało, bo wtedy staje się dosyć intensywny).

masło nierafinowane
masło rafinowane

Konsystencja w przypadku masła rafinowanego jest bardziej twarda ale i maślana, i ma tylko małe grudeczki. Natomiast masło nierafinowane jest miększe,  ale oprócz takich małych grudeczek ma jeszcze takie jakby większe grudki. Nie jest jednak trudno poradzić sobie z taką konsystencją: wystarczy jakoś wygrzebać z opakowania (ja mam do tego plastikową łyżeczkę), ogrzać w dłoniach i masło przybiera konsystencję emulsji.

Stosowałam masło shea jako balsam do ciała - daje efekt podobny do oliwki Babydream fur Mama, zostawia warstewkę ochronną, jednak trudniejsze jest jego nakładanie i rozsmarowywanie, przy którym trzeba się trochę napocić. Natomiast skóra jest po użyciu miękka, nawilżona, ukojona.
Jako maseczka do dłoni i pięt sprawdza się rewelacyjnie. Skóra po takiej nocnej kuracji jest mięciutka jak pupcia niemowlęcia. Jednak do użytku, w moim przypadku, tylko raz na tydzień, kiedy mogę sobie pozwolić na spanie w skarpetkach i rękawiczkach bez wyrzutów sumienia :).
Wsmarowywane w skórki wokół paznokci daje podobny efekt co krem L'Biotici- paznokcie stały się twardsze, mniej łamliwe, a do tego pięknie błyszczą nawet po starciu resztek masła.  Jednakże znów długo się ono wchłania.
Genialnie sprawdziło się na dłonie podrażnione od choinki (piekły całe niesamowicie), po myciu lub posmarowaniu jakimkolwiek kremem piekły jeszcze bardziej, a masło je ukoiło w kilka minut. Następnego dnia zostały już tylko ranki/strupki po ukłuciach igieł.
Jako balsam do ust ma podobne właściwości co pomadka Alterry, rozsmarowane w małej ilości się nie klei, a zostawia duży połysk.
Na włosy w moim przypadku dało efekt taki sam, co olej kokosowy, czyli żaden, ale w ostatnich dniach odkryłam wreszcie olej, które moje włosy pokochały.
Smaruję również nim rany zadane sobie wzajemnie przez koty- jest na tyle bezpieczne że nie mam obaw, że któregoś spotkają problemy żołądkowe po zlizaniu masełka.
Sama również smaruję nim zadrapania po kotach (dotąd używałam na to Sudokremu) i wydaje mi się, że szybciej mija pieczenie, a goi się równie szybko. Do tego nie muszę się martwić, że zaraz sobie zetrę nałożoną warstewkę, gdyż jest ono dosyć tępe, a przez to mocno przylegające do skóry.

Dodałam również masło shea do kilku moich własnych receptur:
-do miodowego balsamu du ust,
-do kul kąpielowych,
-do balsamu (masło shea podgrzałam i dodałam ok 20% oleju ze słodkich migdałów- dzięki temu po ostygnięciu miało dużo przyjemniejszą konsystencję i łatwiej było smarować ciało czy stopy).
Planuję również zarobić sobie peeling do ciała poprzez rozmieszanie soli właśnie w maśle shea, dzięki czemu konsystencja będzie na tyle gęsta, że nie będzie spływać między palcami.

Myślę, że jest to produkt przydatny w każdym domu i na pewno uzupełnię zapasy, gdy obecne będą już na wykończeniu.

Zastanawiałam się nad wystawianiem oceny punktowej surowcom kosmetycznym i skłaniam się ku temu, by jednak nie wystawiać jednej oceny punktowej, gdyż nie są to produkty przeznaczone do konkretnego zastosowania, a wielofunkcyjne i każdy je kupuje w innym przeznaczeniu (jeśli wiecie, co mam na myśli).

PS. Chciałam również poinformować Was, że na blogu Śliwki Robaczywki do 31.12 trwa konkurs, w którym biorę udział. Wszelkie informacje znajdziecie Tu.

czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdanie z naturalnymi produktami wreszcie na moim blogu- ZAMKNIĘTE

Chciałam wreszcie (kocim pomocnikom Mikołaja nie chciało się coś pisać regulaminu) ogłosić, co Mikołaj zostawił dla Was pod moją choinką:


Nie jest to może nic wielkiego, tylko takie małe rozdanie na początek zawierające tylko kilka drobiazgów. Ale za to starannie dobrane- produkty naturalne używane przeze mnie lub zrobione przeze mnie oraz próbki dermokosmetyków. Do twarzy, ciała i włosów.

1. mydło L'Occitane, Bonne Mere z miodem, 100g- naturalne mydło do mycia ciała, twarzy.


2. maseczka oczyszczająca Ubtan, Hesh, 30g- ziołowa maseczka ajurwedyjska do twarzy.


3. ałun w proszku z płatkami róży, 15g- do kąpieli antypotnej stóp/dłoni, do rozpuszczenia w wodzie jako dezodorant, jako preparat punktowy na ranki, do przemywania skóry po goleniu/depilacji.


4. masło shea organiczne 100%, 10ml- jako balsam do ciała, do dłoni, do ust, do paznokci, na końcówki włosów lub półprodukt do stworzenia własnego kosmetyku.


5. maseczka rewitalizująca otrąbkowa, 50g- jako maseczka łagodząca do twarzy, również jako delikatny łagodzący peeling.
skład: otręby owsiane, mleko pełne w proszku, pyłek pszczeli (zmielony), kurkuma


6. peeling kawowy do skóry głowy, 30ml- jako delikatny peeling oczyszczający do skóry głowy, wzmacniający porost włosów dzięki zawartości kofeiny.
skład: szampon Alterra bezdodatkowy (ten), kawa mielona, ekstrakt z aloesu, d-panthenol, mleczan sodu


7. masa próbek dermokosmetyków i kosmetyków naturalnych, głównie Pharmaceris, Dermedic oraz L'Occitane.


8. aniołek świąteczny


9. dokładna rozpiska: ze składem, datą ważności, czego jak używać :).
Jest w trakcie pisania...

Mam nadzieję, że nagrody Wam się choć trochę spodobają :). Wszystkie przygotowane produkty są świeże, sporządzone 26.12.2012r w higienicznych warunkach oraz podpisane. Recenzje każdego z tych produktów pojawiać się będą systematycznie na moim blogu aż do momentu zakończenia rozdania.


Paczuszka już czeka zapakowana, ale jeśli ilość zgłoszeń przekroczy 50, to chętnie dołożę do niej coś jeszcze, a jak kolejne 50 to dołożę kolejny produkt, itd.- samorobiony balsam do ust, tonik to twarzy, kulę do kąpieli...

Czas rozdania:
od 27.12.2012 do 01.02.2013 do godziny 23:59

Co należy  zrobić, aby wziąć udział w rozdaniu:
- (obowiązkowe) być publicznym obserwatorem mojego bloga- 1 los
- (obowiązkowe) zgłosić się w komentarzu pod tym postem.

Aby zwiększyć swoje szanse, można:
- (nieobowiązkowe) dodać mój blog do blogrolla-1 los
- (nieobowiązkowe) dodać informację o rozdaniu na swoim blogu (banner, notka)- 2 losy.

Moje komentatorki, jeśli zechcą wziąć udział w rozdaniu, otrzymują dodatkowo 1 los:
Dziękuję Wam bardzo dziewczyny za obecność i wkład w rozwój tego bloga :)

Wzór zgłoszenia w komentarzu:
1. obserwuję jako (nick)
adres email ...
2. blogroll -    tak/nie  (link)
3. info o rozdaniu   -    tak/nie  (link)

Regulamin:
1. Organizatorem rozdania i sponsorem nagród jestem ja- anuszka13.
2. Rozdanie adresowane jest do publicznych obserwatorów mojego bloga. Nie jest obowiązkowe posiadanie własnego bloga.
3. Konkurs kierowany jest do osób pełnoletnich. W przypadku osób poniżej 18 roku życia wymagam zgody rodzica lub opiekuna prawnego.
4. Uczestnicy mają za zadanie zamieścić w komentarzu pod tym postem następujące informacje:
Obserwuję jako: (login)
E-mail: (adres e-mail)

5. Dzień 27 grudnia 2012r. to początek trwania rozdania, a ostateczny termin przesyłania zgłoszeń upływa 01 lutego 2013 r. o 23:59. Zgłoszenia przysłane po tym terminie nie będą brane pod uwagę.
6. Spośród prawidłowo zamieszczonych zgłoszeń zostanie wylosowana jedna osoba, która otrzyma nagrodę.
7. Wyłonienie i ogłoszenie zwycięzcy nastąpi do 04.02.2013r. Do zwycięzcy wysłany zostanie e-mail na podany w zgłoszeniu adres. Zwycięzca musi podać w mailu zwrotnym adres do wysyłki nagrody w ciągu 3 dni roboczych. Jeśli to nie nastąpi, wylosowany zostanie kolejny zwycięzca.
8. Nagroda jest wymieniona w opisie postu. Nagroda nie podlega zamianie na inną, ani wymianie na ekwiwalent pieniężny.
9. Nagroda wysłana zostanie do 7 dni roboczych od wysłania maila z adresem wysyłki.
10. Rozdanie obowiązuje na terenie Polski.
11. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
12. Zgłoszenie się do wzięcia udziału w rozdaniu jest równoznaczne z zaakceptowaniem regulaminu.
13. W przypadku zgłoszenia się mniej niż 20 chętnych, zastrzegam sobie prawo do przedłużenia czasu trwania rozdania lub zmiany jego warunków.

Życzę każdej z Was powodzenia!

Alternatywa Avy do ciała- recenzja L'ARISSE

Witajcie poświątecznie!

Dzisiaj będzie o produkcie, który przywołuje wspomnienia lata i koszy pełnych owoców :).

W związku z tym, że kilka razy dopadło mnie już nadmierne rogowacenie przymieszkowe (objawiające się czymś na kształt gęsiej skórki na łydkach i ramionach), to jakiś czas temu zmieniłam również swoją pielęgnację ciała.
Do mycia stosuję łagodne myjadła nie zawierające siarczanów, jak mydło aleppo czy żel aleppo, również płyn Facelle lub Alterra (pisałam o nich tutaj).
Nie rozstaję się również z peelingami (te samorobione na bazie soli często doprawiam mocznikiem).
Nawilżanie też stało się trudniejszą sprawą, gdyż unikam nawilżaczy z parafiną, która niestety występuje w większości maseł/balsamów do ciała (a te niezawierające kosztują niemało). Bardzo przydał mi do gustu balsam z Alba Botanica (o którym pisałam tutaj), jednak jego cena nie pozwala mi na to, by został ze mną na stałe. I w związku z tym bardzo się ucieszyłam, gdy w ramach uczestnictwa w "Malinowym Klubie" dostałam możliwość przetestowania produktu stworzonego przez Laboratoria Ava.

L'ARISSE Frutti Relax, Mus do ciała czerwone owoce


Założenia marki:
Seria L’ARISSE powstała z myślą o kobietach świadomych, ceniących wysoką jakość polskich kosmetyków w przystępnej cenie.
Owocowe musy i sorbety limitowanej serii L’ARISSE Frutti Relax to bogate w aktywne składniki kosmetyki do pielęgnacji ciała, ze szczególnym uwzględnieniem skóry suchej i wrażliwej, aby jak najdłużej mogła zachować młodość i blask. Świeże zapachy, delikatna konsystencja i formuły oparte na bazie naturalnych składników zapewniają przyjemne orzeźwienie i uczucie chłodzenia przy jednoczesnym nawilżeniu i odżywieniu skóry. Po ich zastosowaniu staje się ona miękka, delikatna i jedwabiście gładka. Zostawiają na ciele fantastyczny owocowy zapach, a wykonany nimi masaż odpręża, relaksuje i pobudza zmysły. Idealne kosmetyki do pielęgnacji ciała na nadchodzące lato.
Kosmetyki L’ARISSE nie zawierają parabenów i zostały przebadane dermatologicznie.


Opis producenta:
Kojący mus do ciała o kremowej konsystencji i zapachu słodkich, soczystych czerwonych owoców polecany do skóry wrażliwej i suchej. Naturalny składnik nawilżający oraz oleje słonecznikowy i sojowy, bogate w witaminy E i F i niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe zapewniają skórze optymalne nawilżenie i ukojenie. Skutecznie odbudowują, zmiękczają naskórek i likwidują uczucie nieprzyjemnego napięcia przesuszonej skóry.
Mus szybko się wchłania, skóra pozostaje delikatna i jedwabiście gładka. Połączenie świeżego zapachu malin, truskawek i czerwonych porzeczek zapewnia ciału orzeźwienie, relaks i poprawia nastrój.

Skład:
Aqua, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Ceteareth-12, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Glycerin, Glycine Soja (Soybean) Oil, Isopropyl Myristate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Sodium PCA, Parfum, Allantoin, Panthenol, Xanthan Gum, Carbomer, Triethanolamine, EDTA, Citral, Geraniol, Limonene, Linalol

czyli natłuszczanie dzięki olejowi słonecznikowemu, olejowi sojowemu i alkoholom tłuszczowym. Do tego nawilżająca gliceryna (ciału nie szkodzi), allantoina i panthenol. Niestety z jednej strony skład nie jest tak bogaty i naturalny, jak ekologicznych mazideł, ale z drugiej strony, w przeciwieństwie do innych drogeryjnych kosmetyków, nie zawiera parafiny i innych pochodnych ropy naftowej czy parabenów.

Tu chciałam wspomnieć, że drugi typ produktów z tej serii, czyli sorbety, mają bogatszy i jeszcze ciekawszy skład:
Aqua, Glycerin, Coconut Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Sodium Polyacrylate, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Trideceth-6, PEG/PPG-18/18, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Panthenol, Limonene

czyli zaraz po wodzie, gliceryna, masło kokosowe i masło shea, jeden lotny silikon i trochę chemii ;), ale również bez parafiny.

Cena/wydajność:
15zł za 250g, czyli wychodzi tyle samo, co balsamy marek drogeryjnych takich, jak Soraya, Dove... Wydajność również niczego sobie- przez trzy tygodnie codziennego stosowania zużyłam może 1/7 opakowania, gdyż wystarcza mała ilość do nasmarowania ciała- mus jest śliski i dobrze się rozprowadza.


Zapach:
Kojarzy mi się z syropem malinowym do rozcieńczania z wodą.
Ładny, owocowy, utrzymuje się na skórze do 2 godzin, jednak sztuczny, co nie dziwi po przeczytaniu składu (nazwa typu czerwone owoce, czy ananas w innym produkcie tej linii to nazwa zapachu a nie jednego ze składników).

Konsystencja:
Przyjemna, w kolorze śnieżnej bieli, gęsta jak w balsamach czy masłach. Mus to trochę jednak przesada- mus według mnie powinien być bardziej puchowy, a to jest gęste mazidełko. Dobrze się nabiera palcem i rozprowadza po skórze- tak jakby była napakowana silikonami, a nie jest...


Opakowanie:
Plastikowe pudełeczko w seledynowym kolorze, duże, dobrze leży w dłoni. Zawartość zabezpieczona była folią.


Komfort użytkowania:
Bardzo wysoki- mus dobrze się nabiera i rozprowadza na skórze. Do tego wchłania się szybko bez pozostawiania tłustej czy klejącej warstewki. Nie bieli.
Zapach ulatnia się na tyle szybko, że nie staje się męczący (choć mógłby być bardziej naturalny).
Pudełko również porządne, nie wyślizguje się z dłoni. Można nabrać produkt do ostatniej kropli bez specjalnych komplikacji (od spodu widać, że pojemnik jest zaokrąglony).

Działanie:
W kwestii nawilżenia oceniam produkt dobrze- utrzymuje skórę nawilżoną, gładką i miękką. Jednak działa trochę gorzej, niż opisywany przeze mnie balsam z Alby i nie zostawia już żadnej powłoczki ochronnej na skórze (z tego względu jednak podczas mrozu zdradzam go z oliwką Babydream fur Mama). Do tego musi być używany codziennie, inaczej efekty jego używania znikają.
Jednak uprzedzam, że nie mam jakiegoś ogromnego problemu z przesuszeniem czy łuszczeniem się skóry ciała, za to nie spowodował nawrotu mojego problemu z mieszkami na ramionach i łydkach, co bardzo sobie chwalę.
Innego działania  z opisów tych produktów, jak relaks czy ujędrnienie, nie oczekuję. To po prostu balsam nawilżający do ciała.

Czy kupię ponownie:
To najtrudniejsza część w przypadku tego produktu, gdyż nie oszołomił mnie on jakoś specjalnie, jednak jest dobrą i tanią konkurencją dla powszechnie stosowanych drogeryjnych balsamów do ciała.
Chętnie kupię ponownie ten produkt pod pewnymi warunkami:
-jeśli będzie dostępny w drogeriach typu Firlit, Natura, Rossmann (nie jest to produkt na tyle idealny, żebym go miała zamawiać z internetowego sklepu Avy i płacić jeszcze za wysyłkę; jednak jest to produkt na tyle dobry i konkurencyjny wobec marek drogeryjnych, że jeśli go tam znajdę, to chętnie po niego sięgnę).
-gdy cena nie będzie wyższa niż właśnie 15-18zł.
I jeśli tak będzie, to chętnie sięgnę wtedy po sorbet (a nie mus) z tej serii. Inaczej będę musiała zostać przy ekologicznych balsamach lub oliwce z Rossmanna.

Ocena:
4-/5 (jak znajdzie się w regularnej sprzedaży w drogeriach to dostanie 4+)

PS. Mus ten dostałam od Maliny (drugi produkt, który dostałam do testowania w ramach uczestnictwa w Malinowym Klubie), której serdecznie dziękuję :).


środa, 26 grudnia 2012

Poświątecznie... i pierwszy prezent da Was

Witajcie (jeszcze) świątecznie!

Jak Wam mijają Święta? Bo mi leniwie na objadaniu się i na spacerach. Chciałam przez te trzy dni uciec od komputera, ale mi się nie udało ;). Podczytywanie Waszych blogów, a i patrzenie jak ktoś podczytuje mój, jest ogromnie wciągające... Dlatego podzielę się zdjęciami z przygotowań do kolacji wigilijnej oraz małą niespodzianką.

"Jestę karpię"
Już bez "karpia", za to z pseudo-stroikiem ;)
Barszczyk, kapusta i kulebiaczki oraz ryba w sosie piernikowym...czyli tradycyjne potrawy po mojemu :)
PS. i mam dla Was niespodziankę, Mikołaj zostawił pod choinką coś dla moich czytelniczek... niedługo więcej szczegółów...

W takim naturalnym woreczku, pomocnik Mikołaja Maurycy próbuje wyczuć, co jest w środku...

sobota, 22 grudnia 2012

Życzenia przed świąteczną przerwą

http://www.dommodelowy.pl/?module=news&action=item&id=1410

Przygotowania do Świąt zakończone, jedzenie zrobione, koty wypieszczone, a nawet już przyszedł do mnie  mój prywatny Mikołaj. I baaardzo mile mnie zaskoczył. To, co mnie ogromnie zdziwiło, to okazało się, że jednak czyta mojego bloga i zajrzał nawet do postu "List do Mikołaja"- dzięki Niemu zostały spełnione moje życzenia.

Dostałam kalendarz:


Oraz zjadłam pyszny suflet czekoladowy (którego nie musiałam sama robić ;):

http://www.wedelpijalnie.pl/pl/aktualnosci/cat:3

Bardzo mnie te prezenty ucieszyły, ale i zaskoczyły- poczułam sie jak małe dziecko, które do ostatniej chwili nie jest pewne, czy aby Mikołaj jego list przeczytał :).

W związku z tym, że wrócę do Was pewnie zaraz po Świętach (czeka mnie zaległy post z okazji akcji "Piękno w naturze"), to chciałam Wam już teraz złożyć najserdeczniejsze życzenia.

Życzę Wam mnóstwo ciepła i radości, dobroci i uśmiechu nie tylko przy wigilijnym stole, jedzenia bez liczenia kalorii i niespodzianek nie tylko pod choinką. Życzę Wam, byście Święta te spędziły tak, jak żeście je sobie wymarzyły... może w ciszy i zadumie, może w gronie rodziny całej..., a może gdzieś tam w ciepłych krajach.
Również koteczki dołączają się z życzeniami:


czwartek, 20 grudnia 2012

Choinkowo, prezentowo i świątecznie :)

Jak Wam idą przygotowania do Świąt? Ja mogę już powiedzieć, że u mnie wszystko gotowe :). Dzisiaj będzie więc już post typowo świąteczny (jakoś o kosmetykach dużo rzadziej myślę w tym czasie), bo i do mnie duch świat już dotarł.

Na początek, zostałam otagowana świątecznym tagiem przez Ernestynę z bloga Słomiany zapał.


ZASADY:
Po prostu umieść powyższy obrazek w swojej notce oraz napisz, co zrobisz w tym roku, aby te święta były jeszcze bardziej magiczne! Chodzi o to, aby oderwać swoje myślenie o świętach od przystrojonych witryn sklepowych, okazyjnych promocji, czy jarmarków świątecznych i pomyśleć, co możesz dać od siebie, aby magia świąt wypłynęła prosto z serducha, zamiast z telewizora i reklam Coca-Coli. :) Nie muszą to być wielkie zamierzenia, może w tym roku upieczesz pierwsze w swoim życiu pierniczki? Może naszpikujesz pomarańcze goździkami, aby ich aromat wypełniał cały dom? A może wraz z bliską osobą w spokoju ubierzesz choinkę i zatrzymasz się na chwilę, aby porozmawiać z nią dłużej i wypić ciepłe kakao? Pełna dowolność dozwolona! :)
Kiedy już podzielisz się swoimi pomysłami, otaguj kolejnych pięć osób :)


Moja odpowiedź:
Nie spinam się jakoś specjalnie z powodu Świąt- na szczęście już się nauczyłam, że aby Święta były magiczne, nie można nikogo do niczego zmuszać (przede wszystkim nie możemy zmuszać same siebie). Mam zamiar zrobić kilka fajnych potraw (bo gotowanie bardzo lubię), tych znanych i lubianych przez nas i tych nowych również, ale nie zamierzam robić ich aż 12, ani robić tych, których nie lubimy (jak karp, a fe!). Na pewno czas ten spędzimy relaksacyjnie, leniwie, a nie według jakiegoś planu. No i mamy już wspólnie udekorowaną żywą choinkę, bo proces poszukiwania choinki, przytargania jej do domu, zastanawiania się czemu znowu lampki nie działają, a następnie ubierania jej jest jak najbardziej magiczny.

Do tagu chciałabym zaprosić:
1. Nimvę z bloga Babska-torebka
2. Cinnamonne z bloga Cinnamonne's Beauty Corner
3. Marcepankę z bloga Damska kosmetyczka
4. Etiennette z bloga Etiennette
5. Nadine z bloga Bo ma być mrucznie

A oto moja choinka kocio-odporna, czyli bez włosia anielskiego (zjedzone może spowodować śmierć kota!), za to ozdobiona przeze mnie pierniczkami, suszonymi pomarańczami, morelami, cukierkami w sreberkach, bezami wyglądającymi jak małe śnieżynki i małymi prezencikami:






Ja ozdabiałam choinkę, ale to mąż ją przytargał, zrobił stojak oraz samodzielnie stworzył gwiazdę (bodajże z tekturek po papierze toaletowym):


Koty na razie podchodzą do niej z taką pewną dozą nieśmiałości ;). Ale pewnie już niedługo będą szaleć, wspinając się po konarze:


Dowiedziałam się również, że wygrałam wiele cudowności, co mnie bardzo ucieszyło, ale jeszcze bardziej zaskoczyło :))):

kosmetyki do włosów wygrane na rozdaniu u Hinaty
na blogu KolczykiIzoldy zestaw kosmetyków Phenome
na serwisie Pomaderia zestaw kosmetyków Sylveco
A to jeszcze nie wszystko, bo spełniły się również dwa moje życzenia, które ujawniłam w liście do Mikołaja na blogu, ale o tym jutro...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...